Każdego roku, w wyniku zatrucia tlenkiem węgla umiera w Polsce kilkadziesiąt osób. Kilka tysięcy zostaje podtrutych. Tym tragediom można zapobiec w prosty sposób – kupując czujnik wykrywający ten toksyczny gaz.

Kiedy potrzebny jest czujnik CO?

Zawsze wtedy, kiedy posiadamy w mieszkaniu urządzenia, w których dochodzi do procesu spalania – paliw zarówno gazowych, płynnych jak i stałych. Kuchenka gazowa, piec dwufunkcyjny, a nawet popularna „koza” czy kominek – wszystkie te urządzenia mogą stać się przyczyną tragedii. W sytuacji niedostatecznego dopływu tlenu, który jest niezbędny do procesu spalania, powstaje tlenek węgla (zwany również popularnie czadem). Czasem nawet mieszkanie pozbawione całkowicie gazu (np. z kuchenką elektryczną i wodą z miejskiego wodociągu) oraz bez kominka, czy pieca wolnostojącego nie jest wolne od ryzyka czadu ze względu na możliwość cofania się spalin z innego mieszkania poprzez pion instalacji wentylacyjnej, np. w domach wielorodzinnych czy blokach.

Czujnik czadu to z reguły niewielkie, niedrogie, bezobsługowe urządzenie, które może uratować życie. Czujnik taki pojawia się często w wersji wielogazowej: np. w komplecie z czujnikiem metanu wykrywającym nieszczelności instalacji gazu ziemnego, czy czujnikiem LPG monitorującym poziom stężenia propan-butanu, jeżeli używamy kuchenek zasilanych z butli.

 

Czad jest bezwonny, bezbarwny, nieco lżejszy od powietrza, dlatego doskonale się z nim miesza. Nie ma smaku i nie drażni błony śluzowej. Te wszystkie cechy powodują, że praktycznie – bez odpowiednich czujników – człowiek nie ma możliwości wykrycia stężenia tlenku węgla za pomocą własnych zmysłów. Dlatego właśnie czad nazywany jest cichym zabójcą – osoba przebywająca w pomieszczeniu, w którym gromadzi się gaz, nie ma świadomości zagrożenia i trudno jest jej odpowiednio wcześnie zareagować.

Co dzieje się przy zatruciu czadem?

Tlenek węgla jest silnie toksyczny i upośledza zdolność przenoszenia tlenu we krwi. W momencie wdychania czadu, krew zamiast wiązać się z tlenem, zaczyna łączyć się z tlenkiem węgla (tworzy się karboksyhemoglobina). W efekcie tkankom zamiast tlenu dostarczany jest tlenek węgla. To niedotlenienie powoduje uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego i układu krążenia. Osoba poddana działaniu rosnącego stężenia tlenku węgla odczuwa ból głowy, osłabienie, nudności, w końcu zapada w trwałą śpiączkę i umiera. Jeśli zostanie odpowiednio szybko odnaleziona, można ją jeszcze uratować.

Jak działa czujka czadu?

W zależności od użytego sensora, dzięki specyfice jego budowy, w efekcie zmiany stężenia gazu zmienia się sygnał (napięciowy, rezystancyjny) układu pomiarowego. Sygnał ten z kolei wzmacniany przez elektroniczny układ przetwarzający wewnątrz czujki oraz porównywany z zaprogramowanymi wartościami alarmowymi. W przypadku ich przekroczenia –w zależności od poziomu technologicznego zastosowanego w czujce rozwiązania – może ona głośnym alarmem informować domowników o zagrożeniu lub samodzielnie uruchamiać instalację wentylacyjną. Pierwszy alarm uruchamiany jest już na bardzo niskim poziomie stężenia, bo ok. 30 ppm (ang. parts per milion – jednostka stężenia). Ważne jest, żeby czujkę uruchomić zgodnie ze wskazaniami producenta – przede wszystkim zwracając uwagę na wysokość, na jakiej umieszczamy czujnik: dla tlenku węgla jest to ok. 1,5-1,8 m nad posadzką. Wysokość taka umożliwia najskuteczniejszy sposób wykrywania tlenku węgla, czyli na wysokości aparatu oddechowego. Poprawnie uruchomiona i użytkowana czujka pracuje ok. 3 do 5 lat. Po tym okresie większość czujników będzie wymagać rekalibracji ze względu na zmianę ich czułości. Jeżeli producent nie przewiduje takiej procedury, konieczna będzie wymiana czujki na nową.